paweł solski paweł solski
206
BLOG

Upaństwowienie macic!

paweł solski paweł solski Polityka Obserwuj notkę 3

Ostatni bunt Polek unaocznił społeczeństwu, że partia Prawo i Sprawiedliwość jest w rzeczywistości tworem obcym dla sarmackiej mentalności nas, Polaków. W istocie poprzez dążenie do uprzedmiotowienia Polek, formacja J. Kaczyńskiego dowiodła, że tkwi całkowicie w paradygmacie słowiańskim, czyli w gruncie rzeczy - azjatyckiej mentalności.

Jak wiemy, Polacy - jako zbiorowość - wywodzą się od Sarmatów. Dopiero w trakcie zaborów, Moskwa poprzez swoją agenturę, usiłowała z sarmackich potomków, uczynić Słowian, a więc ludek od zarania głupawy i zawsze niewolniczy, nad którym władzę sprawują obcy.  

W społeczeństwie sarmackim kobiety są takim samym podmiotem życia politycznego, gospodarczego, militarnego, jak mężczyźni. W starożytności istniało przeświadczenie, że Sarmaci powstali ze związku Amazonek ze Scytami. Mit ten wywodził się z obserwacji społeczności sarmackiej przez inne narody, które nie mogły pojąć, iż kobieta może być równoprawnym z mężczyzną uczestnikiem życia społecznego. Z faktu podmiotowości Polek wynika trwanie Polski, mimo wielokrotnych prób zniszczenia nas oraz naszego państwa, gdyż w Polsce zarówno mężczyźni, jak i kobiety są podmiotami, a więc demiurgami społeczeństwa.

Nasi wrogowie stosowali wobec nas, podobnie jak wobec innych podbijanych narodów, metodę Machiavellego - mężczyzn należy wymordować, kobiety zgwałcić. One po narodzinach dzieci zaakceptują swą podległość. Z Polkami, nie mówię tu o Słowiankach, nigdy taka zagrywka na zwierzęcych instynktach nie powiodła się. Polki zawsze wyżej stawiały wolność narodową, która była tożsama z wolnością osobistą, niż zwierzęcy instynkt rozrodczy.

PiS tymczasem chce wpisać Polki w typową cerkiewną nomenklaturę, w której kobieta jest groźnym przedmiotem, acz niezbędnym, ale podległym wszelkim męskim urojeniom.

W cerkiewnej ikonografii nie wolno przedstawiać kobiet, poza Matką Boską, która oczywiście nie jest traktowana, jako kobieta, lecz jako spełnienie proroctwa. Zaś w kościele rzymsko – katolickim, bardzo niechętnie wspomina się o fakcie, iż Mesjasz miał sporą gromadkę młodszych braci i sióstr. Fakt ów - dla ideologii antykobiecej, dominującej we wszystkich trzech religiach afrykańskich - jest bardzo niepożądany, gdyż podkreśla kobiecość Matki Boskiej. W islamie i protestantyzmie poradzono sobie z tym nieprzyjemnym wydarzeniem - ignorując boskość Matki Boskiej.

W kościele rzymsko – katolickim sprytnie zamilcza się posiadanie przez Pana Jezusa sióstr i braci, a sama Rodzicielka Syna Boga została przekształcona w boginię ludową o szerokiej amplitudzie od Ateny, po Dianę.

Powstaje pytanie - dlaczego religie afrykańskie, w odwrotności do religii europejskich, darzą taką nieskrywaną nienawiścią kobietę. Aby na to odpowiedzieć, musimy uświadomić sobie, czym była religia dla starożytnych Afrykańczyków, a czym dla antycznych Europejczyków.

Otóż Europejczycy potrzebowali religii, jako objaśnienia i interpretacji uniwersum. Natomiast spoistość narodu uzyskiwano głównie poprzez wolność i podmiotowość jednostki. Dlatego w społeczeństwie greckim, czy rzymskim nie występowała alienacja, jak to miało miejsce w społeczeństwach pozaeuropejskich: egipskim, czy dalekowschodnich. Europejczycy zdawali sobie sprawę ze swojej wyjątkowości i dlatego poza społeczeństwem greckim, czy rzymskim jednostka traciła swą autonomię. Z tego powodu, tak ciężką karą był ostracyzm. W Europie wraz z rozwojem społeczeństwa, miejsce religii zastępowała filozofia, ideologia i nauka. Dlatego, takim straszliwym upadkiem dla naszego kontynentu było pojawienie się religii rozumianej, jako ideologia tak, jak to miało miejsce w Afryce.

Na czarnym kontynencie spoistość narodową osiągano poprzez ubezwłasnowolnienie jednostki. Człowiek był przedmiotem dla władzy. To jest główna różnica między Europą a resztą świata. Z czasem, władcy w Afryce Północnej zobaczyli, że wielobóstwo w sugestywny sposób podważa ich władzę i dlatego powstała idea jednego boga tak, by bardziej uprzedmiotowić jednostkę wobec idei Absolutu i tym samym władzy, która w istocie, zastępuje bóstwo w rzeczywistości profanum.

Jak wiemy, idea jednobóstwa stała się spoiwem, najpierw przez 16 lat dla Egipcjan, a później na tej płaszczyźnie utworzono judaizm, religię, mówiąc językiem właściciela PiS, dla gorszego sortu Egipcjan. W mitologii tej religii i dwóch pozostałych, jakie wykwitły w Afryce Północnej, nienawiść do jednostki ma swoją egzemplifikację w micie o powstaniu kobiety z żebra Adama i o straszliwych konsekwencjach zaistnienia pra Ewy.

Swoją drogą, tak na marginesie, ciekawy jest nienawistny stosunek religii afrykańskich do homoseksualizmu. Przecież świat raju, to świat homoseksualny. Dopiero pojawienie się pramatki burzy chłopięcą arkadię i to ostatecznie.  

Skąd bierze się owa nienawiść do kobiety we wszystkich religiach? Wynika to z prostego faktu, że związek kobiety i mężczyzny alienuje - w specyficzny sposób - oboje ze stada. Kobieta i mężczyzna tworzą swoje własne mikro uniwersum i przez ten fakt on i ona stają się niebezpieczni dla stada, a stado to władza.

Wspaniale opowiedział tę sytuację Szekspir w „Romeo i Julii”, „Makbecie”. Współczesna popkultura, w genialnym filmie Arthura Penna, ukazała całą istotę związku kobiety i mężczyzny oraz konsekwencje odrzucenia stada w prawdziwej historii Bonnie Parker i Clyde`a Barrowa. Szczególnie istotne w tej tragicznej miłości jest to, że Clyde - po tym, jak stał się ofiarą homoseksualnego gwałtu, jako młodociany więzień - był impotentem, więc miłość Bonnie i Clyde`a, miała wymiar iście mistyczny. Jak mówiła siostra Bonnie, poza sobą, nic ich nie interesowało.  

 Zatem mikrokosmos kobiety i mężczyzny stał się obrzydły Absolutowi, a więc i dla każdej władzy jest odrażający. Jedynym remedium na owe mikro uniwersum jego i jej jest uczynienie kobiety brzemienną i tym samym sprowadzenie jej do roli reproduktora stada. Użytecznego przedmiotu dla stada. Przez sprowadzenie kobiety do roli - tylko i wyłącznie, ewentualnie głównie – rodnej maciory, stado odzyskuje władzę nad mężczyzną i kobietą oraz unicestwia ich mikro uniwersum. Stają się reproduktorami stada. Przedmiotami za pomocą, których stado uzyskuje ciągłość.

Nic więc dziwnego, że J. Kaczyński chce obecnie upaństwowić wszystkie macice w kraju, zmuszając kobiety do rodzenia różnego rodzaju ułomnych umysłowo, czy fizycznie. Ten socjotechniczny zabieg ma uzmysłowić wszystkim obywatelkom RP, że są tylko i wyłącznie - przedmiotami, których jedynym celem egzystencji jest dostarczanie stadu nowych osobników.

Nie ma tu znaczenia jakość owych ułomnych - narodzonych, bo oni są nie owocem miłości, czyli decyzji kobiety i mężczyzny, ale własnością władzy, więc to władza i tylko władza ma prawo decydować o ich losie. Zdanie rodziców nie ma absolutnie żadnego znaczenia! Więcej, stosuje się tu szantaż emocjonalny, bo oto twierdzi się, że kobietom - ciekawe, brak mężczyzn - posiadających ułomnych, przyznane zostaną specjalne apanaże z podatków nas wszystkich. Kobiety rodzące ułomnych otrzymają swoistą premię od władzy.

Tymczasem w świecie cywilizowanym: przykładowo Dania, w zeszłym miesiącu ogłosiła, że nareszcie społeczeństwo duńskie jest całkowicie wolne od ułomnych. Duńczycy, jak i cały cywilizowany świat, dążą do tworzenia społeczeństwa wolnego od błędów natury, ale takie działanie obce jest cywilizacji słowiańskiej, czyli azjatyckiej, którą za wszelką cenę chce Polsce implementować PiS.

Płatonow w jednej ze swoich powieści o wsi rosyjskiej na początku dwudziestego wieku opisuje, jak to kobiety niebędące w ciąży, poddawane były ostracyzmowi. Mimo tego, że histeryczna rozrodczość prowadziła do ogromnej nędzy. Nadwyżki dzieci zagospodarowywano w ten sposób, iż na tak zwanym przednówku, zjadano te najmłodsze i najsłabsze. Aborcja była grzechem, kanibalizm „smutną” koniecznością, choć przecież wynikał z niestosowania aborcji. W istocie zawsze chodzi o dominację nad jednostką i wszelkie metody zniewolenia oraz pohańbienia jednostki są mile widziane.

Dlatego rozsądnie zrobiły Polki, iż gremialnie i solidarnie ruszyły przeciw upaństwowieniu ich macic, słusznie dedukując, że to upaństwowienie jest tylko wstępem do dalszego ich uprzedmiotowienia. Kolejne, proszę Pań - jeżeli teraz odpuścicie - będzie ograniczenie, aż do zakazania rozwodów. Następnie, „perswazyjne” przekonywania Polek, że po pierwsze są matkami, więc niech przestaną uczestniczyć w tym „chorym wyścigu szczurów” i skupią się na pięknej idei wychowywania dzieci. A czyż jest coś przyjemniejszego, niż codzienne babranie się w odchodach dziecięcia? Nie mówiąc o ożywczym intelektualnie nauczaniu podcierania się, mycia zębów, czy tłumaczeniu, że w towarzystwie nawet cichcem, nie oddajemy gazów. Hiszpanie mówią, że kto ma dzieci, stale chodzi w oparach moczu. Polskie przysłowie zaś powiada – „Kto ma pszczoły, ten ma miód, kto ma dzieci, ten ma smród”.

 Co zaś powiedzieć o społeczeństwie, które miast eliminować ułomności natury, podnosi je do rangi sacrum. Co powiedzieć o politykach, którzy nie chcą, aby ich społeczeństwo składało się z ludzi sprawnych intelektualnie i fizycznie, dążąc histerycznie do tego, by było zainfekowane przez oligofreników, mikrocefali i co tam szalona natura jeszcze stworzy.

Temu lucyferycznemu planowi pogrążenia naszej ojczyzny w oparach szaleństwa i samozatracenia skutecznie mogą się przeciwstawić Polki, strzegąc swojej podmiotowości wobec państwa i unicestwiając wszelkie zakusy polityków na uczynienie z nich wieloródek posłusznych hasłu: co rok, prorok.

My, mężczyźni, musimy walczyć o podmiotowość kobiet, bo bez suwerenności kobiet, również podmiotowość mężczyzn zostanie zniesiona i jako jednostki staniemy się przedmiotami, instrumentami władzy. Dziś w Polsce bój toczy się o istotę polskości. Czy damy się przytroczyć do siodła azjatyckiej watahy, czy też będzie płonął w nas święty ogień indywidualizmu. Święty ogień Aten – istota euroatlantyckiej cywilizacji.     

              

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka