paweł solski paweł solski
1145
BLOG

Józef Pinior bohaterem naszych czasów

paweł solski paweł solski Polityka Obserwuj notkę 72

W historii każdego kraju zachodzą sytuacje, które później okazują się katalizatorem różnego rodzaju przełomowych wydarzeń obejmujących swoim zasięgiem całe kontynenty, czy nasz glob. Najbardziej oczywistym tego przykładem było zabójstwo w Sarajewie w 1914 roku.

Czy brutalne zatrzymanie byłego senatora PO, będzie takim wydarzeniem w sytuacji polityczno – społecznej naszego kraju, czas pokaże. Niemniej reakcja opinii publicznej jest jednoznaczna. W postępowaniu wymiaru sprawiedliwości z byłym senatorem Józefem Piniorem mamy do czynienia z próbą przejścia od werbalnego terroru do czynnego.

Aby uprzedzić krytykę obiektywną mojego stanowiska, spieszę wyjaśnić osobom nieposiadającym wiedzy w zakresie obecnej procedury prawnej i obecnej ustawy o prokuraturze w Polsce, że przywrócona przez PiS procedura prawna, w historii prawa nazywa się procesem inkwizycyjnym i powstała na drodze rzymsko-katolickiego prawa kanonicznego.

Procedura inkwizycyjna dopuszcza tortury, prowadzenie śledztwa bez powiadomienia oskarżonego, utajnienie procesu przed opinią publiczną a sędzia jest organem procesowym, czyli śledczym - oskarżycielem i obrońcą. Typ procedury podporządkowującej prokuraturę aktualnemu reżimowi jest logiczną konsekwencją powrotu do procedury inkwizycyjnej, jaka obowiązywała w PRL pod okupacją sowiecką i przed zmianami zainicjowanymi pod koniec rządów PO, czyli formuły procesowej znanej, jako skargowa.

Formuła skargowa jest najstarszą formułą procesową na świecie, znaną już w Babilonie. Typową dla kultury europejskiej zarówno Greków, jak i Rzymian. Ten typ zasad procesowych jest właściwy dla państw anglosaskich. W procedurze skargowej mamy szereg zasad, które mają gwarantować sprawiedliwy proces. Zasady te, to - zasada skargowości, czyli sędzia tylko przyznaje rację, którejś ze stron. Zasada kontradyktoryjności, czyli obie strony są faktycznie równie przed sadem - zarówno prokurator, jak i obrońca - oraz muszą wobec sądu dowieść swoich racji. Zasada bezpośredniości, czyli dowody tylko z pierwszej ręki - a nie zasłyszane, czy zdobyte nielegalnie lub szalbierczo - szczególny nacisk położony na obronę, proces musi być jawny, a oskarżony musi wiedzieć o toczącym się postępowaniu, czyli ma wgląd w materiały dowodowe. Co najważniejsze: nie można wytoczyć sprawy nikomu, gdy nie powstała szkoda, co w formule inkwizycyjnej nie ma znaczenia. Przyznanie się oskarżonego do zarzucanych mu czynów jest nieistotne, gdyż takie przyznanie można wymusić, zaś w formule inkwizycyjnej, jak mawiał prokurator generalny sowietów - Wyszyński – „przyznanie się oskarżonego jest koroną dowodów.”  

Generalnie - formuła inkwizycyjna jest antydemokratyczna, bestialska i wymierzona w prawa jednostki, zawsze stosowana przez reżimy totalitarne. Przykładowo: w rewolucji francuskiej na jej początku wprowadzono formułę skargową, jednak w miarę narastania terroru przywrócono formułę inkwizycyjną.

Obecna procedura procesowa istniejąca w RP wywodzi się z reformy dokonanej we Francji w 1811 roku. Reforma owa miała zamaskować przed opinią publiczną oburzoną skandalicznym poziomem sądownictwa francuskiego utrzymanie istoty procesu inkwizycyjnego przez pozorne ucywilizowanie go poprzez dodanie - w sposób tylko i wyłącznie formalny - elementów formuły skargowej.

Oczywistym więc jest, że w innych krajach niż RP, które mienią się demokratycznymi a prowadzą postępowanie procesowe w formule inkwizycyjnej, jest podobne usytuowanie prokuratury. Poziom sądownictwa urągający demokracji. Najlepszym przykładem jest tu Francja, w której prokuratura - zarówno za czasów monarchii, jak i republiki - była i jest wykorzystywana w interesach aktualnie panującego reżimu. We Francji historia prokuratury to jedno i nieustające pasmo terroru i nadużyć. Sądy francuskie są znane z wręcz skandalicznych wyroków.

Dlatego polscy pasjonaci politycznego terroru, powołujący się na te pseudo demokratyczne państwa, po prostu kłamią twierdząc, że zachowują zasady demokratyczne w zakresie procedur wymiaru sprawiedliwości. W rzeczywistości kroczą drogą typowego totalniactwa.  

W USA - jedynym kraju na świecie w dużej mierze demokratycznym, choć bez przesadnego entuzjazmu, jednak będącym probierzem stanu demokracji w innych państwach - w stanach, które nie były koloniami Wielkiej Brytanii, prokuratorzy są wybierani, co tworzy faktyczną kontrolę społeczną nad tymi urzędnikami.

W Polsce już w latach dziewięćdziesiątych postulowałem zasadę wybierania prokuratorów i sędziów, co zawsze było traktowane, jako ciekawy pomysł, ale nie na teraz. Były minister sprawiedliwości, niejaki Ćwiąkalski, z rozbrajającą nonszalancją stwierdził swego czasu, że „gdyby w Polsce prokuratorzy odpowiadali za swoje uczynki, to system sprawiedliwości rozsypałby się”. W rzeczywistości mamy do czynienia z systemem niesprawiedliwości a nie sprawiedliwości.

Oczywiście, sytuacja całkowitej bezkarności prokuratury prowadzi do tego, że polski wymiar sprawiedliwości jest producentem recydywistów i głębokiej atomizacji społeczeństwa, co w razie ataku na Polskę z zewnątrz, na pewno ukaże swoje negatywne oblicze. Przykładowo, głębokie poczucie niesprawiedliwości, z jakim społeczeństwo polskie miało do czynienia w II RP miało swój skutek w przychylnym przyjęciu agentury sowieckiej w momencie wkraczania sowietów do Polski.

Jak zatem, jeśli chodzi o odpowiedzialność prokuratorów, wygląda to w USA? Otóż swego czasu w stanie Teksas pewien, jak zwykle nagrzany prokurator, oskarżył trzech białych chłopców, z dobrze sytuowanych rodzin, o zbiorowy gwałt na koleżance szkolnej, która była czarna. Prokurator zapewne marzył, że stanie się bohaterem nie tylko stanowym, ale i federalnym komunistycznych gazet, jak NYT czy WP, nie mówiąc o różnych komunistycznych dewiantach, których nie brakuje w USA. Sprawa toczyła się po myśli tego bydlęcia, do momentu, uwaga, gdy domniemana ofiara oświadczyła na rozprawie, że wszystko zmyśliła, aby zyskać popularność.

Ponieważ w USA panuje demokracja, więc procedury sądowe toczą się według jedynego racjonalnego i demokratycznego systemu procesowego, czyli skargowego. Przed sądem obie strony, czyli oskarżenie oraz obrona, muszą dowieść swojej racji - a nie tak jak w RP obecnie, że sąd dochodzi prawdy, czytaj: wysysa z „brudnego palucha” oskarżyciela i kombinuje, jakby tu zrobić, żeby stanęło jednak na korzyść prokuratury – w USA, obie strony muszą się więc liczyć z kosztami fałszywego pomówienia. W omawianej sytuacji, ponieważ prokuratura w USA, w odwrotności do Polski, nie jest „najwyższym dobrem narodowym, czyli specjalnie chronionym” oskarżyciel został oskarżony przez sędziego o obrazę sądu przez złożenie fałszywego oskarżenia i natychmiast skazany na sześć lat więzienia. Prosto z sali sądowej rozgrzanego prokuratora, odstawiono do zakładu karnego … o podwyższonym rygorze.

Jakby ta sama sytuacja wyglądała w RP? Otóż prokurator natychmiast oskarżyłby dziewczynę o składanie fałszywych oskarżeń, mimo że już na etapie dochodzenia wszystko odwołała, jak miało to miejsce w omawianej sytuacji. Jednocześnie podtrzymałby oskarżenie wobec trzech pomawianych. Gdyby w pierwszej instancji sprawa zakończyła się przegraną prokuratury, oskarżyciel poszedłby do apelacji, a następnie do Sądu Najwyższego po kasację, całkowicie mając w pogardzie brak przestępstwa. Gdyż, aby kogoś oskarżyć nie musi zaistnieć szkoda.

Pamiętaj Czytelniku, że prokurator nie płaci ze swoich, za swoją działalność. Pamiętaj Czytelniku, że aby postawić prokuratora w stan oskarżenia muszą się na to zgodzić kumple z jego zawodowej ferajny. Każdy z nas tak chciałby: hydraulika można oskarżyć, jak zgodzi się na to grono hydraulików, sklepikarza, jak zgodzi się na to samorząd sklepikarzy, etc.

Prokurator nie płaci też podatków i ma prawie sto procent emerytury, bo tak naprawdę to prawdziwymi obywatelami RP są tylko i wyłącznie prokuratorzy. Z powodu wymienionych przywilejów, bierze się ich bezmierna arogancja. Czy wiesz, Szanowny Czytelniku, jak nas szarych ludzi nazywają w swoim slangu zawodowym? Peselkami, albo ludzikami.  

Pozostali funkcjonariusze, to już półobywatele, jak: sędziowie, komornicy, posłowie, senatorowie, prezydenci, policjanci, wojskowi (zapis zgodnie z faktyczną hierarchią wobec „prawa”). My wszyscy, niebędący owej atrapy Polski funkcjonariuszami, jesteśmy tylko mieszkańcami – nie obywatelami - owego terenu między Bałtykiem a Tarami.

Jakie będą dalsze losy Józefa Piniora? Radzę sięgnąć, aby przewidzieć bieg wypadków, do serii włoskich i francuskich filmów, dramatów społecznych z lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku, takich jak: „Śledztwo w sprawie obywatela poza wszelkimi podejrzeniami” w reżyserii Elio Petri z 1970, „Boje się” w reżyserii Damiano Damiani’ego z 1977, a szczególnie „Nie ma dymu bez ognia” w reżyserii Andre Cayatte z 1973. W filmach tych autorzy ukazują, jak działa fasadowa, czyli taka jak w RP, demokracja. Jak w pseudo demokracji manipuluje się opinią publiczną i jak terroryzuje się społeczeństwo za pomocą maszynerii wymiaru sprawiedliwości.

W przypadku Pana byłego Senatora, polecałbym ostatni film – „Nie ma dymu bez ognia”, w którym intryga oparta jest na bardzo przebiegle sfabrykowanych zdjęciach, mających skompromitować bohatera, gdyż zgodnie z filozofią procesu inkwizycyjnego dowody nie muszą być bezpośrednie.

Dlaczego cała sytuacja przydarzyła się bohaterskiemu działaczowi NSZZ SOLIDARNOŚĆ?   Jak zwykle mamy przyczyny bezpośrednie i systemowe. Co do przyczyn bezpośrednich, to składają się one z zaszłości i aktualiów.

Jeżeli chodzi o zaszłości, to Pan Senator Józef Pinior - w słusznie pojętym interesie nas wszystkich - drążył sprawę przehandlowania przez postkomunistów konstytucji Polski za drobne na waciki, czyli 15 milionów $. Postkomuniści potraktowali polską konstytucję jak kubeł z fekaliami i ominęli ją szerokim łukiem pozwalając na uwięzienie na terytorium naszego kraju przestępców, funkcjonariuszom obcego państwa, bez wyroku sądu. Tymczasem nasza konstytucja mówi, iż nikt bez decyzji sądu nie będzie pozbawiony wolności. Przestrzeganie konstytucji przez każdy aktualny reżim, to fundament państwa. Józef Pinior obnażając tę sytuacje naraził się: postkomunistom, policji politycznej, która przytuliła gotówkę i oczywiście USA. To zaszłości.

Co do aktualności, to aktywność byłego senatora po stronie opozycji jest dobrym pretekstem do dania przykładu innym działaczom opozycji, co z nimi się stanie, jak będą się stawiać aktualnemu reżimowi.

Zaś przyczyny systemowe, to właśnie utrzymywanie w naszym państwie przez 26 lat systemu inkwizycyjnego w zakresie formuły procesowej, ale za ten stan rzeczy, niestety, odpowiada też były poseł i senator, dziś człowiek niszczony przez ów system - Józef Pinior.                

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka